niedziela, 18 maja 2014

rozdział 7 - Get some

Cześć.
Przepraszam za takie milczenie, ale ostatnio nie było okazji, by napisać coś nowego.
Ten rozdział nie jest wybitnie długi, podobnie jak reszta. Jednak chcę przeznaczać konkretną ilość na jeden wpis, jakby takie dawkowanie :3
Tak, czy siak... zapraszam do czytania :)

Puzzel.


*******


Pogoda miała być dziś łaskawa jak zapowiadali na jednym z portali, lecz okazało się, że prognoza była sporym oszustwem. O szyby okien obijały się krople deszczu, które nad wyraz hałasowały. Jednak Soirse to nie przeszkadzało. Ten dźwięk nawet ją uspokajał. Lubiła się wsłuchiwać. Siedziała w kuchni, przeglądając wczorajszą gazetę. Jeszcze nie miała okazji jej przeczytać. Jednak przekładając kolejne strony, jej poirytowanie rosło. Sama nie wiedziała, po co wydaje na to pieniądze. Jednak nawet te czarno-białe kartki nic nowego nie wnosiły w jej życie. Jak zwykle musiała spojrzeć na sam koniec, gdzie znajdowała się rubryka z ofertami pracy. Wiedziała, że i tak nic tam nie wyczyta, nie odejdzie z klubu, a jednak. Westchnęła ciężko i odłożyła gazetę na stół. Zgasiła w popielniczce papierosa i spojrzała w stronę okna. Nadal padało. Mimo wszystko, miała nadzieję, że niedługo się rozpogodzi. Powoli wstała od stołu, gdy tylko usłyszała sygnał czajnika. Woda zawrzała. Sięgnęła herbatę. Kubek był już pełen.
 - Kogo ty oszukujesz?
Powiedział głos w jej głowie. Dziewczyna przewróciła oczami i oparła się o blat miednicą. Było to coś pomiędzy kłamstwem, a prawdą. Saoirse przeszło przez myśl, że jeżeli kiedyś dojdzie do tego, że Jared dowie się jak naprawdę zarabia... miała nadzieję, że nigdy się nie stanie. Co by sobie pomyślał? Zapewne jego zdanie o niej, zmieniłoby się wręcz diametralnie. Z reguły miała gdzieś to, co kto o niej pomyśli, powie. Jednak Jared był nieco inną "sytuacją". Prędzej czy później, wszystko miało się wydać. To tylko kwestia czasu. Może zaczęło jej zależeć? Trudno powiedzieć. Cały strach powoli z niej schodził. Dziewczyna założyła ręce i zrobiła parę kroków w przód. Mimo wszystko, polubiła go. Miała tylko nadzieję, że nie przejedzie się na zbytnim zaufaniu.
Do jej uszu doszedł dźwięk dzwonka do drzwi. Odwróciła głowę w stronę niewielkiego przedpokoju i lekko uniosła brwi. Kogo niosło? Stała tak jeszcze przez chwilę, a zaraz poszła otworzyć. Uchyliła drzwi nie zdejmując łańcucha. Jej oczom ukazał się właściciel budynku.
- Dzień dobry. - Powiedział - wpuścisz mnie, czy mam tu tak stać?
- Proszę bardzo. - Odparła i zdjęła łańcuch.
Mężczyzna wszedł do mieszkania, rozglądając się na prawo i lewo. Zerknął w stronę dziewczyny i wszedł do kuchni. Zajął miejsce przy stole i założył nogę na nogę. Soirse poszła za nim. Spojrzała na niego wyczekująco.
- Pewnie zastanawiasz się po co przyszedłem? - Powiedział, a ona skinęła głową - otóż zajdą pewne zmiany.
- Konkretniej? - Odparła.
- Pamiętasz naszą rozmowę, kiedy się tu wprowadzałaś?
- Zależy?
- Wspominałem ci o możliwości lokatora.
- Tak, mówiłeś.
- No właśnie. Teraz właśnie przyszedł na to czas.
- Jak to? - Dziewczyna zmarszczyła brwi - ale przecież...
- Czemu się dziwisz? Dałem ci to już dawno temu do zrozumienia. Mieszkania o takim metrażu jak te, może podjąć więcej osób. Tak masz szczęście, bo dosyć długo mieszkałaś sama.
- Mam tu wpuścić obcą osobę?
- Sama na to się zgodziłaś.
- A gdzie niby będzie mieszkać?
- Są tu dwa pokoje. - Odparł niewzruszony mężczyzna - weźmie ten w którym masz dzienny. Masz z tym jakiś problem?
- Owszem mam.
- Droga wolna. Nikt cię tu na siłę nie trzyma.
- Kiedy?
- Za tydzień. Mam nadzieję, że zdążysz opróżnić tamten pokój?
- Powinnam. A jak będzie wyglądała sprawa płatności?
- Same się ugadacie, to nie moja sprawa. Stawki nie mam zamiaru zmniejszać.
- Czyli to kobieta?
Mężczyzna pokiwał głową i mało zgrabnie się podniósł. Dla niego temat był zakończony, a podsumowanie oczywiste. Powoli ruszył w stronę drzwi wyjściowych, już więcej nie mówiąc, nie patrząc.
- Ale ja pracuję! O której ona będzie? - Zawołała za nim dziewczyna.
Jednak on nic nie odpowiedział. Wyszedł. Saoirse stanęła w progu kuchni, oparła się o framugę i złapała się za głowę. Współlokatorka? To jakaś kpina? Też nie mogła nikogo winić, wiedziała na co się godzi. Jednak nie sądziła, że kiedyś do tego dojdzie. Obróciła się na pięcie i wróciła do kuchni.
- Co za... - mruknęła pod nosem - kurwa.
Miała teraz mieszkać z zupełnie obcą osobą. Przecież to było nie do pojęcia. Może ktoś inny, by to zaakceptował, ale nie ona.  Pięścią walnęła w ścianę, ale zaraz tego pożałowała. Syknęła czując ból. Czuła jak zaczyna coś w niej buzować, jej głowa pulsuje, przechodzi przez nią tyle złych emocji. Jeszcze musiała zwolnić pokój, miała na to tydzień. Miała dać wiarę temu, że się uda? Czyżby kolejny żart?
Dziewczyna weszła do sypialni i zaczęła się rozglądać za swoją komórką. Znalazła ją na łóżku. Złapała ją w dłoń i spojrzała na ekran.
- Chyba, aż tak mnie nie pogięło? - Pomyślała, wlepiając wzrok w wyświetlony numer - i co mu powiem?
Pokręciła głową i usiadła. Pierwszy raz miała ochotę z kimś porozmawiać o swoich problemach. W sumie, dopiero teraz mogła mieć na to okazję. Ale Jared? Przecież nie chciała, by wiedział, gdzie mieszka, jak żyje. To byłoby śmieszne. Mimo wszytko, nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak? - Usłyszała po drugiej stronie jego głos.
- Cześć. - Powiedziała cicho - sama się sobie dziwię, że zadzwoniłam, ale... masz teraz czas?
- Może? A coś się stało?
- Jestem nieco zdenerwowana. Jeszcze chwila, a coś rozniosę. Chyba potrzebuję po prostu się uspokoić i ochłonąć.
- No raczej.
- To jak? Masz chwilę?
- Gdzie po ciebie przyjechać?

W domu panowała cisza. Tam było tak spokojnie, przyjemnie, człowiek mógł się wyciszyć. Jasne i przestronne pomieszczenia. Saoirse siedziała na sofie, podpierając się podbródkiem o kolana. Rękoma obejmowała nogi. Spoglądała przed siebie.
- To powiesz, co się stało? - Spytał Jared siedzący obok niej - bo nic mi nie mówisz.
- Wiesz, może i chciałabym ci powiedzieć, ale sądzę, że to nie jest za najlepszy pomysł. - Odpowiedziała podnosząc głowę - nie dopytuj.
- No dobrze, ale może jakoś mogę pomóc?
- Sądzę, że tym razem nic nie zdziałasz, sama muszę się z tym uporać. Chciałam się z tobą zobaczyć, żeby się uspokoić. Nie wiem, ale tak na mnie działasz.
- To chyba dobrze?
- Wiesz, rzadko kto ma taką moc, więc czuj się zaszczycony.
Jared uśmiechnął się spoglądając na nią. Cieszył się, że dziewczyna się do niego przekonuje, może i nawet już tak było. Zaczęła darzyć go zaufaniem. To już spory postęp. O to właśnie mu chodziło. Muzyk wstał i na chwilę zniknął z oczu dziewczyny. Ta spojrzała za nim, kiedy wychodził z pokoju. Uniosła brew, zastanawiając się, gdzie poszedł. Zaraz jednak wrócił.
- Mam nadzieję, że skusisz się na piwo? - Spytał, podając jej zieloną butelkę.
- Jeszcze się głupio pytasz. - Saoirse parsknęła śmiechem - oczywiście, że tak.
- Humor już się polepszył?
- Trochę.
- To będę próbował, by było jeszcze lepiej.
Dziewczyna wzięła do ust dzióbek i upiła trochę piwa. Tego chciała, jakby Jared czytał w jej myślach. Lepiej jednak było, żeby to nie okazało się prawdą. Wsadziła butelkę między nogi i zgarbiła się. Nie chciała myśleć o tym, co ma się stać, lecz nie mogła. Przecież to była rzeczywistość, która była tak bliska.
- Masz dziś wolne? - Ponownie spytał Jared.
- Można tak powiedzieć. - Saoirse wzruszyła ramionami - powiedzmy...
- Rozumiem.
- Jared?
- Mhm?
- Kiedyś cię już o to pytałam, ale czemu akurat ja?
- W sensie?
- Czemu ci zależy na naszej znajomości? Tylko tak szczerze.
- Przecież ci już mówiłem. - Jared leniwie się wyciągnął - sam nie wiem? Najwidoczniej coś mnie w tobie zaciekawiło, spowodowało, że chcę się dowiedzieć, o co w tobie chodzi?
- Jak to?
- Lubię poznawać nowych ludzi, ale też nie ufam każdemu na prawo i lewo.
- A mi jednak dałeś kredyt zaufania.
- Tak samo jak i ty mi. - Muzyk spojrzał na nią - coś w tobie mnie zaciekawiło, po prostu. Nie jesteś pierwszą lepszą osobą z ulicy, to widać. Potrafisz do siebie przyciągać. Nigdy tego nie zauważyłaś?
- Nigdy nie zwracałam na to większej uwagi. Jestem po prostu sobą, a jeżeli komuś się nie podoba to już nie mój problem. Ale jak sam wiesz, jestem takim, a nie innym typem człowieka.
- I dlatego też stwierdziłem, że warto.
- Jak tam uważasz, już nie wnikam.
Mężczyzna podniósł się z sofy i zaczął spacerować po pokoju. Milczał. Co jakiś czas zerkał w stronę dziewczyny, która patrzyła na niego pytająco. W końcu stanął przy drzwiach tarasowych i westchnął pod nosem.
- Niedługo wracamy w trasę z zespołem. - Powiedział - teraz mieliśmy małą przerwę.
- Serio? - Saoirse wyprostowała się - rozumiem, że na brakiem zajęć nie możecie ubolewać?
- Owszem. Konkretniej to za tydzień. Tylko Tomo, nasz gitarzysta, ma jedną sprawę do zakończenia w LA. Do tego czasu zostajemy.
- Rozumiem.
- Tak właśnie pomyślałem, żeby niedługo zrobić jakiegoś grilla, ognisko, coś w tym stylu. Wpadło by trochę ludzi. Może i ty się dasz namówić?
- Ja? - Dziewczyna zrobiła duże oczy - ale aby na pewno to był dobry pomysł?
- Gdyby nie był, nie proponował bym ci tego.
- Ale nie wiem, czy ja...
- Daj spokój! - Jared odwrócił się w jej stronę- a co ci szkodzi? Jak już powiedziałaś A to powiedz i B. Nie każ się długo namawiać.
- Kiedy?
- Nie wiem, muszę się z resztą dogadać. Pewnie jakoś w środku tygodnia. Nie wiem tylko jak u ciebie stoi z czasem?
- Pomyśli się.
- Czyli się zgadzasz?
- Nic ci nie obiecuję.
- Czyli tak.
Jared szeroko się uśmiechnął i zaraz znów zasiadł na sofie. Nie sądził, że to tak łatwo pójdzie. Nieco się obawiał takiego spotkania, ale wiedział, że jego znajomi dobrze przyjmą dziewczynę. Wyciągnął nogi i położył je na stoliku przed sobą.

Saoirse siedziała w fotelu, paląc papierosa i obserwując wszystko co dzieje się na około. Póki co nie docierały do niej żadne skargi lub narzekania na dziewczyny pracujące w klubie. W innym przypadku, Boss mógłby mieć masę powodów do rozmowy. Dziewczyna wyprostowała się i strząsnęła popiół do szklanej popielniczki. W klubie było sporo klientów, widać było, że i tym razem się dobrze bawią. Jak zwykle na scenie nie było pusto, muzyka grała. Saoirse podniosła się i wolnym krokiem ruszyła w stronę baru, nadal wszystko obserwując. Podparła się łokciem o blat i wskazała ręką barmanowi na to, na co ma ochotę. On pokiwał głową i zaczął robić swoje. Dziewczyna mimo tego, że była teraz w pracy, nadal myślała nad wizytą, którą złożył jej właściciel budynku. Bała się o to, co będzie dalej. To była kompletnie inna sytuacja. Nie znała przecież tej kobiety, która miała się do niej wprowadzić. Nie wiedziała jaka jest, jakie ma zamiary, czym się zajmuje, kompletnie nic. To jeszcze bardziej ją niepokoiło. Mężczyzna zaserwował jej niezłą niespodziankę. Niestety, nieudaną.
- Dzięki.
Powiedziała Saoirse do barmana, który postawił przed jej nosem szklankę. Upiła trochę drinka i wbiła wzrok w podłogę. Też nie mogła powiedzieć o tym Jaredowi, mimo tego, że chciała. Kiedy właśnie kogoś spotkała, nie mogła mu mówić prawy. Jakie to zakłamanie. To jeszcze bardziej było irytujące. Poczuła jak komórka zaczyna wibrować w jej biustonoszu. Wzdrygnęła się. Szybko dopiła drinka, wyjęła telefon i ruszyła do swojego pokoju. Weszła po metalowych schodach na górę. Kiedy już tylko zamknęła za sobą drzwi, odebrała.
- Cześć. - Powiedział diler - ostatnio to, co ci ostatnio dałem,  nieźle się sprzedało. Nie wiem jak będzie tym razem, ale muszę się tego pozbyć. Dostałem teraz trochę nowych "próbek", więc...
- Kiedy mam po to przyjechać? - Odparła dziewczyna i usiadła na stole - mogę nawet i dziś.
- To świetnie. Daj mi znać, kiedy już będziesz w drodze.
- Dobra.
Saoirse nacisnęła na czerwoną słuchawkę i ponownie włożyła komórkę w stanik. Westchnęła i rozejrzała się po pomieszczeniu. Miała nadzieję, że diler nie kręcił. Była kiedyś podobna sytuacja, bywało i tak, że potrafił trochę skłamać.


2 komentarze:

  1. Coś mi się wydaję że ten grill nie jest dobrym pomysłem.... Trochę się boję że ktoś ją rozpozna.... Chyba denerwuję się bardziej niż Saoirse XD Ciekawa jestem czy nowa współlokatorka przypadnie jej do gustu. Fajnie by było gdyby miała kogoś komu będzie mogła powiedzieć całą prawdę, bo niestety Jaredowi nie może :/ Pożyjemy, zobaczymy :) Świetnie piszesz, trzymaj tak dalej ;) Jedno z moich dwóch ulubionych opowiadań :D Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju! mam takie zaległości na Sue, że po prostu masakra :cccc nienawidzę szkoły, która całe szczęście już się skończyła, więc mam czas na nadrabianie :D jednak w międzyczasie wpadłam tutaj i to była dobra decyzja :D przeczytałam od razu wszystko, tak mnie wciągnęło! bardzo podoba mi się w to jaki sposób piszesz i w ogóle świetny pomysł! zastanawiam się czy Saoirse powie prawdę Jaredowi i kiedy? :o czekam na następny! dużo weny i wolnego czasu życzę! xoxoxox

    OdpowiedzUsuń